Aura zimowa podczas ferii zimowych nadzwyczaj
dopisała, grzechem więc byłoby zmarnować tak wyśmienite warunki, wręcz
stworzone w sam raz pod kulig. A, że na amatorów białego szaleństwa również nie mogliśmy narzekać, nie pozostało nam więc nic innego, jak z
miejsca przejść do czynu. Choć tak na prawdę temat kuligu krążył w naszych głowach już od dłuższego czasu, do końca
jednak nie byliśmy pewni pogody, która ostatnio dynamicznie się
zmieniała. Tym bardziej cieszymy się, że tym razem nam się udało i z
pomocą matki natury na sam koniec zimy skorzystaliśmy ze śnieżnej aury, udowadniając tym samym, że
jak się czegoś chce, to i z dnia na dzień można wspólnie coś zdziałać.
A, że spontaniczne akcje wypadają najlepiej, dodawać chyba nie trzeba. Bawiliśmy
się świetnie, co zresztą widać na zdjęciach, każdy bez opamiętania wczuł się w
rolę rajdowca do tego stopnia, że na sankach, poczuliśmy się, jak ryba w
wodzie. Po kuligu powróciliśmy do placówki klubowej, gdzie
ogrzaliśmy się przy gorącym barszczyku z krokiecikami i herbatce. Kogo nie
było, niech żałuje! Zabawa była przednia, co mogą potwierdzić sami
uczestnicy.